poniedziałek, 23 stycznia 2017

sobota, 21 stycznia 2017

jestem pasażerem


Pociąg zatrzymał się nagle. W polu szczerym. Choć nie wiem tak naprawdę ile szczerości było w tym polu, bo zakrywała go ciemność. I to taka konkretna. Pierwsza myśl… pięknie! Zepsuł się, nie dojadę na czas…. mogę odwołać, przełożyć, przesunąć. Wszystko mogę. Bo się zepsuł. A właściwie to zepsuła się sama lokomotywa, reszta działała bez zarzutu. Było ciepło, cicho, miło, wygodnie…..
pssss - puuuufff, pssss – puuuufff, pssss - puuuufff... drzwi w wagonie uparcie zamykały się i otwierały. Zamykały i otwierały. Co nie ukrywam zwróciło moją uwagę. I nie tylko moją. Szczególnie, że każde pssss… było połączone z zimnym podmuchem powietrza. Kobieta z udręką wymalowaną na twarzy nerwowo dusiła przycisk. Mężczyzna siedzący naprzeciwko uśmiechnął się 
- No ja nic nie powiem, jestem mężczyzną. 
Ok, czyli ja. Mało męsko się czuję, mogę mówić. 
- Co tak pani męczy te drzwi?
- Złe powietrze jest tutaj - wysapała. Trzeba przyznać, że dobrze zagrała tę scenę. 
Szepty w wagonie się nasiliły. Kobieta odpuściła na parę chwil. 
pssss - puuuufff, pssss - puuuufff, pssss - puuuufff... wróciło. Widać złego powietrza w wagonie było więcej niż początkowo mogło się wydawać. Poza szeptami nasiliło się spoglądanie po współpasażerach, z tłumionym uśmiechem, nieśmiałym, jaki często zdarza się nieznajomym. 
pssss - puuuufff, pssss – puuuufff, pssss – puuuufff...
- Że też się pani jeszcze nie znudziło, przeziębi nas pani wszystkich 
pssss - puuuufff, pssss – puuuufff, pssss – puuuufff... mężczyzna z naprzeciwka (jak się później okazało z zawodu żołnierz) lekko potrząsnął głową i zbyt duży uśmiech zakrył dłonią. 
- Tak się zaczyna niejeden horror, wie pani? 
Gromki śmiech przetoczył się po wagonie razem z zimnym podmuchem, psssss..... jednocześnie zabijając odpowiednią ilość złego powietrza. Kobieta powoli oddaliła się na miejsce. Niedługo potem pociąg z impetem ruszył. Lokomotywa okazała się naprawialna. Tylko dwie godziny opóźnienia.... nie ma wyjścia, trzeba wracać.