- Piootr! Opowiedz
jak jesz delicje!
- Dobrze –
odpowiedział… i nabrał powietrza – więc najpierw… bardzo powoli obgryzam miękki
biszkopcik…. żeby zostało… takie kółeczko.
(ktoś westchnął
znacząco)
– Tak, no
właśnie – powiedział Piotr – i później… – kontynuował – ... najlepiej mieć jeszcze
ciepłą herbatę. Nabieram trochę w usta, tak żeby było wilgotno. Następnie kładę
delicję na języku. Biszkopcikiem do dołu. I czekam. Aż się rozpuści…
(śmiech i
znaczące pomruki sugerowały, że towarzystwo próbowało już rozpuszczać
niejednego biszkopcika)
- i po chwili
zostaje… już sama śliska galaretka.
- A ja
najpierw zlizuję czekoladkę….
- Tak – powiedział Piotr – To też jest ciekawa
metoda…
P.S. Jak spotkam
kiedyś mężczyznę mojego życia dam mu paczkę delicji…