Najbardziej lubię
kupować czarne t-shirty. Mogłabym też użyć słowa „kolekcjonuję”! Właśnie, ponieważ nic
innego nie zbieram postanowiłam kompulsywne zakupy czarnych t-shirtów nazwać
zbieractwem, które nadal uparcie tkwiące w naturze człowieka nie jest uznawane
za wadę. Więc zbieram. Zbieram i upycham w szafie. Za długie, za krótkie, z
napisem, z suwakiem i te całkiem gładkie i te trochę w kratkę, z Myszką Miki i lekko wizytowe (bo na zwykłe zbyt
drogie), z ulubionym zespołem i z całkiem twarzą nieznaną, i z angielską flagą,
i z żabą w stawie… jednego tylko się boję… w co ja się jutro ubiorę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz