Pociąg
zatrzymał się nagle. W polu szczerym. Choć nie wiem tak naprawdę ile szczerości
było w tym polu, bo zakrywała go ciemność. I to taka konkretna. Pierwsza myśl…
pięknie! Zepsuł się, nie dojadę na czas…. mogę odwołać, przełożyć, przesunąć.
Wszystko mogę. Bo się zepsuł. A właściwie to zepsuła się sama lokomotywa,
reszta działała bez zarzutu. Było ciepło, cicho, miło, wygodnie…..
pssss -
puuuufff, pssss – puuuufff, pssss - puuuufff... drzwi w wagonie uparcie zamykały
się i otwierały. Zamykały i otwierały. Co nie ukrywam zwróciło moją uwagę. I
nie tylko moją. Szczególnie, że każde pssss… było połączone z zimnym podmuchem
powietrza. Kobieta z udręką wymalowaną na twarzy nerwowo dusiła przycisk.
Mężczyzna siedzący naprzeciwko uśmiechnął się
- No ja nic nie powiem, jestem
mężczyzną.
Ok, czyli ja. Mało męsko się czuję, mogę mówić.
- Co tak pani męczy
te drzwi?
- Złe
powietrze jest tutaj - wysapała. Trzeba przyznać, że dobrze zagrała tę scenę.
Szepty
w wagonie się nasiliły. Kobieta odpuściła na parę chwil.
pssss - puuuufff,
pssss - puuuufff, pssss - puuuufff... wróciło. Widać złego powietrza w wagonie
było więcej niż początkowo mogło się wydawać. Poza szeptami nasiliło się
spoglądanie po współpasażerach, z tłumionym uśmiechem, nieśmiałym, jaki często zdarza się nieznajomym.
pssss - puuuufff,
pssss – puuuufff, pssss – puuuufff...
- Że też się pani jeszcze nie znudziło,
przeziębi nas pani wszystkich
pssss - puuuufff, pssss – puuuufff, pssss –
puuuufff... mężczyzna z naprzeciwka (jak się później okazało z zawodu żołnierz)
lekko potrząsnął głową i zbyt duży uśmiech zakrył dłonią.
- Tak się zaczyna
niejeden horror, wie pani?
Gromki śmiech przetoczył się po wagonie razem z
zimnym podmuchem, psssss..... jednocześnie zabijając odpowiednią ilość złego
powietrza. Kobieta powoli oddaliła się na miejsce. Niedługo potem pociąg z
impetem ruszył. Lokomotywa okazała się naprawialna. Tylko dwie godziny
opóźnienia.... nie ma wyjścia, trzeba wracać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz