niedziela, 7 maja 2017

Hawana


Kiko (po prawej), u którego nocowałam w Hawanie ma swój band Maria Alejandra y Cubania, co okazało się dopiero po przypadkowym znalezieniu płyty w kuchni gospodarza. Zapytany czy można gdzieś kupić jego płytę z naturalną skromnością odpowiedział, że owszem, u niego. Oczywiście można było też na miejscu posłuchać. W tym celu Kiko przytaszczył ogromny głośnik, który podłączył do laptopa. Żeby lepiej się słuchało otworzył butelkę rumu.



Życie w Hawanie toczy się na ulicy. Grać w piłkę czy kulki można wszędzie, nigdzie nie wiszą smutne tabliczki z zakazem.  





 

2 komentarze: